sobota, 4 stycznia 2014

jak wpadłam w sidła konsumpcji - dramat w trzech aktach

AKT I

koleś
Muszę kupić nowego laptopa, stary mi się znudził. I wymienić telefon na ajfona i w ogóle. Gadżety, gadżety, gadżety!
ja
lol. Po co tracić pieniądze na takie rzeczy? Wolę kupować... wspomnienia. Bilety na skoki narciarskie, na podróże. Albo po prostu iść w weekend na porządne piwo do fajnej knajpy. lol.
rzuca pogardę na swego rozmówcę
kurtyna opada

AKT II

w swoim pokoju, przeglądając lookbooki i instagramy, śmietniska szafiarek i inne targowiska próżności
ja
Wow. Mój telefon taki chujowy. Java taka przestarzała. Wow. Instagrama taki brak. Wow. Prawo jazdy takie zrobione. Samochodu taki brak. Wow. Ich ubrania takie piękne. Moja szafa taka pusta. Wow. Moje życie takie bez sensu. Wow. Wow.
lookbooki, instagramy, szafiarki
Pływamy w monetkach i jesteśmy tacy szczęśliwi, spójrz!
W oczach Oli pojawiają się łzy.
kurtyna opada
koniec aktu II

AKT III

ja
CHCĘ NOWY TELEFON!!!!!
rodzice
Wiemy. Ale w tym roku musimy wyremontować salon.
ja
CHCĘ NOWY TELEFON BO WSTYD MI Z TYM CHODZIĆ MA STARE OPROGRAMOWANIE JEST DUŻY BRZYDKI STRASZNY ZEPSUTY I GO NIE KOCHAM
rodzice
Wiemy, ale nie mamy na nowy telefon dla ciebie, a swoje pieniądze zdecydowałaś się wydać na skoki narciarskie i prawo jazdy. I dobrze, bo to twoja pasja!
ja
z narastającą histerią
NA KI CHUJ JA ROBIŁAM PRAWO JAZDY JAK NIE MAM SAMOCHODU I NIE MOGĘ JEŹDZIĆ DO SZKOŁY SAMOCHODEM I CHCĘ NOWY TELEFON I UBRANIA I ŻYCIE OJEJ OJEJ OJEJ
lament
rodzice:
Trzeba było sobie iść i zarobić. Popatrz na to co masz i puknij się w głowę.
ja
na jej policzki wstępuje rumieniec
Okej.
cichutko
Idę sobie zniknąć

Ale się porobiło!

Brzmiałam jak to wszystko, czym gardzę. No okej, od trzeciej klasy gimnazjum pomykam sobie przez życie z Samsungiem Corby Pro, nie działa mi a na klawiaturze, ekran jest podlany od wiecznego towarzyszenia mi pod prysznicem, porysowany i generalnie zepsuty. Ale sms-y wysyła (choć nie zawsze), zazwyczaj dzwoni i z małą pomocą aplikacji Opera Mini da się całkiem sensownie korzystać z internetu.
Pewnie, że przydałby mi się nowy telefon, porządniejszy i z większą ilością aplikacji. Ale pobudki, które kierowały mną podczas dzisiejszej kłótni z rodzicami, były, delikatnie mówiąc, żałosne. Będę sobie robiła zdjęcia jedzenia w hipsterskich barach na Kazimierzu i wrzucała je z tagiem #instafood? Serio? Czy puszczała eter miliardy zdjęć swojej twarzy czy outfitów przed wyjściem na imprezę? Drogi Boże, przecież wiecznie to wyśmiewałam no.

Prawo jazdy, samochód i pozwolenia na wyjazdy... Ta kwestia boli mnie trochę bardziej, ale w jednym muszę się zgodzić: spalanie chorych ilości ropy na stanie w porannych korkach, usiłując dostać się do szkoły, nie ma sensu. A jeszcze bardziej go pozbawione wydaje się podjeżdżanie dupnym Renaultem pod budynek mojego liceum tylko po to, żeby wszyscy widzieli, że samochód jest, w dodatku całkiem fajny i umiem nim jeździć. No fajnie. Fajerwerki.

Dałam się pochłonąć modzie na bycie fajnym i jest mi z tym głupio :(

Tak w ogóle to cześć, blogosfero. Nie jestem tu całkiem nowa ale czuję się jak świeżak, bo po raz pierwszy przychodzę tu z czymś w rodzaju komentarza odnośnie rzeczywistości. Zamiast wylewać swoje osobiste żale na klawiaturę bądź publikować mniej czy też bardziej udane opowiadania, chcę wypowiadać się na temat siebie i swojego otoczenia. Bo zawsze mam dużo do powiedzenia, z tym, że nie zawsze ma to sens. Ale będę i tak!


Adres bloga... popatrzyłam na moją ścianę i jest.




God natt!